Strop


Już zapomniałam, że w zeszłym roku prześladował nas pech, ale dziś sobie przypomniałam. Zabrakło betonu z gruszki! Murarz twierdził, że na pewno policzył dobrze, bo trzy razy sprawdzał, firma dostarczająca twierdziła, że gruszki napełniane sa pod kontrolą komputera i oszukać się nie da. I co? Wzięłam kartkę i szybko policzyłam. Jednak murarz źle policzył. Było mu głupio, ale mleko się rozlało i coś z tym trzeba było zrobić. Mąż szybko pojechał dokupić cementu, zawieźliśmy na budowę betoniarkę i panowie starą metodą zalewali resztę. Pomógł nam też kuzyn, który awaryjnie ściągnięty przyjechał ze sprzętem, żeby beton podawać do góry bez biegania po schodach z wiadrami. Jesteśmy mu wdzięczni, bo to już drugi raz, kiedy pomaga nam w pilnej potrzebie.
Wyrzucam sobie, że to moja wina. Kiedy wcześniej zamawialiśmy beton, zawsze sama liczyłam, żeby sprawdzić murarza. Tym razem przez natłok obowiązków tego nie zrobiłam i to się na mnie zemściło.
Teraz przez miesiąc nikt się tam nie będzie kręcił, więc mam nadzieję, że w tym czasie uda mi się posprzątać. Nie jestem pedantką, ale drażni mnie podejście facetów (przepraszam panów, ale ja rozróżniam mężczyzn i facetów


Komentarze