Niespodzianka
Dzisiaj nawiedziła nas pani listonosz. Przyniosła dwa listy polecone ze Starostwa. Zdenerwowana otwierałam kopertę, bo byłam prawie pewna, że znowu brakuje jakichś dokumentów, bo ostatnia zmiana warunków zabudowy jeszcze się nie uprawomocniła. Czytając nie wierzyłam w to, co widzę. A tu czarno na białym: "zatwierdzam projekt budowlany i udzielam pozwolenia na budowę"! Nie pisałam wcześniej, że rozpoczęto postępowanie w tej sprawie, bo bałam się cieszyć, ba, nawet bałam się myśleć, że już niedługo dostaniemy to pozwolenie. Zaskoczyli mnie pozytywnie. Biorąc pod uwagę wszystkie nasze perypetie, byłam przekonana, że to jeszcze potrwa i potrwa. Nawet pani architekt podczas naszej ostatniej rozmowy stwierdziła, że "taki prosty projekt, a tutaj ciągle pod górkę". Myślała, że szybko i łatwo się z tym uwinie, będą łatwe pieniążki, a okazało się inaczej. Na koniec tej przygody miło nas zaskoczyła. Nie wzięła pieniędzy za projekt zjazdu, który w ostateczności jednak nie był potrzebny. W trakcie kilkukrotnie jeździła do naszego Urzędku Gminy w naszej sprawie, popędzała ich, często dzwoniła informując nas o postępach. Dlatego mogę ją polecić zainteresowanym.
Teraz tak naprawdę zaczyna się przygoda z budową. Na dniach jedziemy do murarza ustalać konkretny termin, musimy odwiedzić kierownika budowy, trzeba zamówić bloczki i ostatecznie zdecydować, czy kupujemy agregat, czy może jednak jakoś uda się ciągnąć kabel i która z tych dwóch opcji bardziej się opłaca.