Mało pozytywny wpis
Data dodania: 2014-06-09
A w zasadzie w ogóle. Jesteśmy tak źli, że trudno to opisać. To, że zabrakło betonu na strop to mały pikuś. Poważniejsze okazało się to, co się z tym wiąże. Panowie ściągnęli 1 cm betonu, żeby częściowo załatać braki, ale miało to swoje konsekwencje. Po pierwsze przy okazji chyba naruszyli brzegi zbrojenia i teraz w dwóch, czy trzech miejscach wystają pręty.
Drugą konsekwencją jest to, że pręty mają za cienką otulinę z betonu, przez co strop w kilku miejscach popękał wzdłuż nich. Dodam, że strop był od początku podlewany, dodatkowo pomagała nam przyroda. Pęknięcia co prawda są widoczne dobrze dopiero, kiedy strop jest mokry, ale nie powinno ich być w ogóle!
Dodatkowo blaty były za słabo przymocowane i beton wypchnął częściowo szalunki wieńca. Teraz żeby mieć w przyszłości proste ściany, miejsce, które powinno być ocieplone lepiej, będzie obłożone cieńszą warstwą styropianu, żeby przykryć te wypukłości wieńca.
Był u nas nasz kierownik budowy i jak to wszystko zobaczył, to złapał się za głowę. Chce pojawić się, kiedy wrócą "nasi" panowie. Zapytacie pewnie, dlaczego ich nie pognamy? Bo muszą poprawić, co jeszcze da się poprawić. Nie będziemy innym płacić za poprawianie tego, co oni schrzanili.
A żeby mimo wszystko wpis skończył się chociaż jednym pozytywny akcentem, oto gość, który odwiedził nasz blaszak w zeszłym tygodniu:
Drugą konsekwencją jest to, że pręty mają za cienką otulinę z betonu, przez co strop w kilku miejscach popękał wzdłuż nich. Dodam, że strop był od początku podlewany, dodatkowo pomagała nam przyroda. Pęknięcia co prawda są widoczne dobrze dopiero, kiedy strop jest mokry, ale nie powinno ich być w ogóle!
Dodatkowo blaty były za słabo przymocowane i beton wypchnął częściowo szalunki wieńca. Teraz żeby mieć w przyszłości proste ściany, miejsce, które powinno być ocieplone lepiej, będzie obłożone cieńszą warstwą styropianu, żeby przykryć te wypukłości wieńca.
Był u nas nasz kierownik budowy i jak to wszystko zobaczył, to złapał się za głowę. Chce pojawić się, kiedy wrócą "nasi" panowie. Zapytacie pewnie, dlaczego ich nie pognamy? Bo muszą poprawić, co jeszcze da się poprawić. Nie będziemy innym płacić za poprawianie tego, co oni schrzanili.
A żeby mimo wszystko wpis skończył się chociaż jednym pozytywny akcentem, oto gość, który odwiedził nasz blaszak w zeszłym tygodniu: