Mury
Zmieniłam jednak etap budowy. Murarze tak, jak się zapowiedzieli, przyjechali rano w środę. Raczej nie obijali się, bo jeszcze kiedy byłam w pracy, miałam telefon na jakiej wysokości mają być okna.
W końcu poczułam się, jakbym chodziła po domu. Nasi chłopcy biegali między pustakami mocno zdziwieni, ale też zadowoleni. To dla nich spora zmiana. W końcu jeszcze niedawno w tym miejscu była (według nich) duża piaskownica
Dzisiaj po powrocie z pracy zastałam już prawie gotowe ściany parteru. Panowie zdążyli nawet zalać nadproża nad drzwiami z tyłu domu i pomiędzy pomieszczeniem gospodarczym i garażem oraz nad oknami w garażu.
Jutro reszta ścian i komin. Ekipa jak na razie mi odpowiada. Co prawda po zeszłorocznych doświadczeniach jestem mocno podejrzliwa i wczoraj chodziłam po budowie z miarą, ale nie jest źle. Nie jest idealnie, ale źle też nie jest. Ściany nie do końca są tak proste jak bym chciała, ale zdążyłam już się pogodzić z tym, że nie można podczas budowy domu mieć wszystkiego. Na zdecydowany plus ekipy, a przede wszystkim jej szefa, przemawia to, że rozmawia z nami o wszystkim, co ma być zrobione, sam wychodzi z propozycjami zmian, jest otwarty na nasze sugestie. Wiem, że tak powinno być, ale nie doświadczyliśmy tego wcześniej. Szef ekipy rozmawiał tez ze mną. Co w tym dziwnego? Szef zeszłorocznej ekipy podchodził do mnie jak do jeża, nasze rozmowy można nazwać conajmniej dziwnymi, uważał chyba, że się wymdrzam, a wcale nie znam się na tej robocie. I w jednym miał rację. Nie znam się, ale to ja za to płacę i nawet jeśli mój pomysł nie jest możliwy do zrealizowania, to powinien mi to wytłumaczyć i pomyśleć nad różnymi możliwościami. Pan wychodził chyba z założenia, że miejsce "baby" nie jest na budowie i lepiej żeby taka smarkula nosa tam nie wściubiała.
Teraz wiem, że wręcz częściej powinnam ten nos wściubiać, to może nie byłoby tylu kwiatków, których już do końca nie da się naprawić. Mądra baba po szkodzie
Panowie jutro kończą parter. Wrócą do nas podobno za dwa tygodnie, żeby zająć się wieńcem i stropem.
Na jakiś czas odłożyliśmy dalsze prace nad szambem. Mury już są gotowe. Teraz trzeba zazbroić i zalać górną płytę. Dzisiaj zaczęły się kręcić strzemiona. Płyta będzie na środku dodatkowo wzmocniona belką, bo prawdopodbnie część podjazdu do garażu będzie zachodzić na szambo. Jutro po pracy Mąż wraz z pomocnikiem będzie się bawił w zbijanie szalunku.
Po zalaniu jeszcze malowanko i będzie można zasypać.
Teraz widać szybko efekty pracy. Coraz bliżej ten moment, kiedy postępy nie będą już tak spektakularne.
Dziś jeszcze ostatecznie musimy podjąć decyzję: robimy kominek, czy nie? Bardzo chciałaby, bo wiem jaką atmosferę wprowadza kominek do domu. Iskierka jest tak zaprojektowana, że jest on centrum domu. Nie chciałabym, żeby tym centrum stał się telewizor. Niestety mój współinwestor jest przeciwko. Głównym argumentem są finanse i rzeczywista funkjonalność kominka. Czy będziemy z niego korzystać, czy tylko stanie się drogą dekoracją? Czy będzie w jakikolwiek potrzebny? Zdecydowaliśmy się na piec na paliwo stałe, więc sam kominek nie będzie dla nas niezbedny. Instalację elektryczną chcemy przygotować na awaryjne podłączenie agregatu, więc nawet w przypadku braku prądu ogrzewanie nie powinno być problemem. Chyba jedak moje marzenia przegrają z rozsądkiem.