...
Szambo się robi. Robi się powoli, chociaż czas nas nagli, ale pogoda nam nie sprzyja. Do położenia zostały ostatnie bloczki. Spieszymy się, bo znowu mają nam przywieźć ziemię, a w tej chwili nie byłoby jej gdzie wysypać.
Wczoraj mąż miał też niespodziewany telefon. Na środę zamówił się murarz. A my w proszku. Na budowie nie ma ani jednego pustaka. Trzeba wszystko załadować na przyczepę, przewieźć i rozładować. Jutro mąż pracuje tylko do 13, to będzie mógł poświęcić na to trochę czasu. Gorzej jeśli będzie padało jak dziś. Z jednej strony cieszymy się, że murarz będzie wcześniej niż umawialiśmy się, ale z drugiej trochę to nam nie pasuje, bo żadne z nas w tej chwili nie dostanie urlopu. Oby nie było jak z poprzednią ekipą, że o potrzebnym materiale mówili dopiero w chwili, kiedy go potrzebowali. Wtedy o tyle było dobrze, że zawsze któreś z nas było na miejscu. Teraz będą musieli radzić sobie sami. Zostało mi tylko kupić dla nich ciasteczka do kawy, co by się im lepiej i lżej pracowało
No i oczywiście jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w środę zmienię etap budowy